Upały

W połowie lipca lato zaczęło przypominać to z krajów tropikalnych. W najgorętszym dniu (17 lipca) słupek rtęci przekroczył 37 stopni w cieniu. Tak wysokie temperatury cieszą głównie wypoczywających nad wodą, jednak nie wszyscy mogą ten czas spędzić w taki sposób. Część osób jest zmuszona przemieszczać się autobusami miejskimi, np. do/z pracy. A w nich sytuacja często jest dramatyczna. Od lat wszelkie skargi i artykuły na łamach lokalnej prasy nie przynoszą żadnego efektu. Podobnie w tym roku ukazał się na łamach Tygodnika Płockiego (nr 29/2010 z 20.07.2010 r.) artykuł poruszający problem duchoty w autobusach. Przytaczamy jego fragment:

Często jedynym naszym transportem do pracy czy do sklepu są autobusy. Komunikacja Miejska jest zaopatrzona w nowe samochody, które na pewno posiadają klimatyzację. Czy dla kierowcy ważniejsza jest ilość benzyny, którą spali, czy zdrowie przewożonych osób? Oczywiście, że najważniejsza jest benzyna. Nieważne, że ludzie ledwo stoją, niektórym robi się słabo, nie wspominając już o osobach starszych – narzeka nasza czytelniczka. Przy okazji zaobserwowała także specyficzny sposób otwierania szyberdachów w płockich czerwoniakach. – Brawo dla kierowców, którzy otwierają te urządzenia równolegle do dachu – w ten sposób powietrze zamiast chłodzić wnętrze autobusu, po prostu przemyka nad jego dachem! Skoro kierowcy tak bardzo boją się o swoją benzynę, to niech chociaż nauczą się otwierać szyberdach – radzi płocczanka.

Tego typu skargi trafiają nie tylko do naszej redakcji, ale także do biura Komunikacji Miejskiej. A tu w odpowiedzi czeka na wszystkich niespodzianka. – Niestety, w naszym taborze nie mamy ani jednego autobusu z klimatyzacją. Kilka lat temu mieliśmy jedynie kilka egzemplarzy z klimatyzacją w kabinie kierowcy, ale obecnie są niesprawne – mówi Andrzej Burnat, dyrektor ds. logistyki Komunikacji Miejskiej w Płocku. W czerwoniakach cierpią więc wszyscy po równo, sprawiedliwie i bez wyjątków. A średnia temperatura w autobusie w środku dnia oscyluje co najmniej w okolicach 40 stopni C. To istny temperaturowy odlot. – W zeszłym tygodniu kilkakrotnie wzywaliśmy pogotowie do pasażerów, którzy zasłabli w naszych autobusach. Były to w większości osoby starsze – dowiadujemy się w KM.

Może więc czas najwyższy pomyśleć o powiększeniu płockiego taboru o klimatyzowany sprzęt. Rozwiązanie proste, ale nie najlepsze. – Autobusy z klimatyzacją są dla nas za drogie. Poza tym, nawet jeśli byśmy takie zakupili, to nie spełnią swojej funkcji – mówi Andrzej Burnat. Dlaczego? Bo przystanki w Płocku są oddalone od siebie nawet co 200 metrów, a ciągłe otwieranie drzwi na postojach nie służy pracy klimatyzacji. Co w takim razie pozostaje? Pocić się, ale jechać i liczyć na to, że w czasie przymusowego postoju np. przed torowiskiem w alejach Piłsudskiego, kierowca litościwie otworzy drzwi, by wpuścić choć odrobinę świeżego powietrza. W rzeczywistości przepisy tego zakazują, ze względu na bezpieczeństwo pasażerów.

Dziwi stwierdzenie, że KM Płock nie posiada ani jednego pojazdu z klimatyzacją, bo przecież w 2008 r. kupiono z Oslo dwa MANy NL313-15 z pełną klimatyzacją przedziału pasażerskiego oraz trzy MANy NL263 z klimatyzacją dla kierowcy. Czy wszystkie już nie działają? W takim razie nasuwa się pytanie w jakim celu klimatyzacja ta była włączana na jesieni, gdy nie panował aż taki upał?

Problem od lat jest niestety ignorowany przez władze spółki oraz władze miasta, które wolą marzyć o tramwaju i wydawać niebagatelne kwoty na jego planowanie, a oszczędzać na zapewnieniu podstawowych standardów w komunikacji, która istnieje. Można jeszcze uważać, że klimatyzacja to luksus, ale coraz więcej miast w Polsce zamawia już nowe autobusy właśnie z klimatyzacją. Pewną próbą poprawienia sytuacji jest zakup ostatniej partii Solarisów z uchylnymi lufcikami we wszystkich oknach, ale czy jest to wystarczające rozwiązanie zwłaszcza na mocno zapełnionych liniach? Zakup autobusów z przesuwnymi dużymi oknami, jak w innych miastach (np. w Łodzi) też niestety nie jest akceptowalny przez KM (m. in. z powodu problemów w naklejaniu reklam całopojazdowych). Najbardziej dramatyczna sytuacja panuje w pojazdach sprowadzanych z zachodu, w których zazwyczaj są jedynie dwa uchylne lufciki(!). Fakt, że taka pogoda w naszym kraju nie trwa długo, ale co maja zrobić wszyscy Ci, którzy muszą jechać autobusem? Zrezygnować lub iść na piechotę? Wypatrywać starych Jelczy lub Ikarusów, w których otwierają się całe okna, a których jest coraz mniej? Ciekawe tylko ile osób z tych, które podejmują decyzje o zakupie tak wyposażonych autobusów, kiedykolwiek musiała się męczyć jadąc takowym pojazdem w upalny dzień? Prawdopodobnie żadna…

Dodaj komentarz

Back to top button